Podróże z pasją......Ruś Szlachtowska – na kresach etnicznego osadnictwa wołoskiego
Skąd nazwa?
Ruś Szlachtowska to nazwa górskiego mikroregionu Małopolski, który do czasu wysiedleń w latach 1945-50, był uznawany za enklawę ludności rusińskiej zamieszkującej wschodnią część powiatu nowotarskiego. Nazwę tego regionu do literatury wprowadził w 1936 r. wybitny etnograf i badacz Łemkowszczyzny profesor Roman Rainfuss. W pracy „Etnograficzne granice Łemkowszczyzny” wyróżnił odrębny region etnograficzny dla czterech wsi położonych na wschód od Szczawnicy w górnej części zlewni Ruskiego Potoku (obecnie nazywanego Grajcarkiem), na pograniczu Małych Pienin i Beskidu Sądeckiego: Szlachtowej, Jaworek, Czarnej i Białej Wody. Nazwa Ruś Szlachtowska miała podkreślać odmienność kultury ludowej tego obszaru (gwary, ubioru, budownictwa, zwyczajów) od sąsiednich grup górali pienińskich i nadpopradzkich, a także Łemków zza Popradu. Miejscowości ciągnące się na południe od grzbietu Małych Pienin: Wielki Lipnik (słow. Veľký Lipník), Folwark (Stráňany), Litmanowa (Litmanová), Kamionka (Kamienka) i Jarzębina (Jarabina), należące obecnie do słowackiej części Spisza w powiecie Stara Lubowla, były najbardziej zbliżone pod względem kulturowym i etnicznym do Rusinów Szlachtowskich. Zamieszkują je do dziś Rusini (nazywani przez R. Reinfussa Rusinami spiskimi), którzy na pobratymów z Rusi Szlachtowskiej używali określenia Zahorianie, czyli mieszkający „za górką” lub Cotaki, od pochodzącego z języka polskiego słowa „co” używanego w miejsce łemkowskiego „szto”. Co ciekawe ludność ta nie używała do swojego określenia terminu Łemkowie, jak to jest obecnie powszechnie stosowane przez etnografów, uznając go typowym dla ludności mieszkającej na wschód od Popradu. Najbliższa wioska łemkowska w tej części Karpat, Zubrzyk, znajdowała się 17 km na wschód od Rusi Szlachtowskiej. Niemniej jednak mimo silnych wpływów polskich i słowackich i odrębności etnograficznej Ruś Szlachtowska stanowiła integralną część szeroko pojmowanej Łemkowszyzny obejmującej oba skłony Karpat, stanowiący spójny region o podobnej etnogenezie, historii i kulturze ludowej.
Położenie
Obecnie mówiąc o tym terenie należy raczej mówić o byłej Rusi Szlachtowskiej, na terenie której zachowały się jeszcze do dziś relikty krajobrazu i nieliczne obiekty kultury materialnej stworzonej przez Rusinów. Osady te stanowiły najbardziej ku zachodowi w Karpatach polskich i w Galicji wysunięte tereny należące do górali ruskich. Jedyna droga jezdna prowadziła w ten region od strony doliny Dunajca przez Krościenko i Szczawnicę. W stronę doliny Popradu i Piwnicznej można było przedostać się górskimi drogami przez Obidzę (930 m n.p.m.), a na południe w stronę Starej Lubowli wiodła droga przez Białą Wodę i przełęcz Rozdziela (803 m n.p.m.). Droga ta stanowiła najczęstszy trakt wędrówek mieszkańców na targi i jarmarki, a także druciarzy z Białej Wody na swoje wielomiesięczne wędrówki po Europie.
Przed II wojną światową obszar ten był zamieszkały przez 2246 mieszkańców, którzy gospodarowali na powierzchni 2800 ha na górskich terenach Małych Pienin (Wysoka 1050 m n.p.m.) i Beskidu Sądeckiego (Pasmo Radziejowej 1262 m n.p.m.). Obszar ten był gęsto zasiedlony i samowystarczalny gospodarczo. Znajdowało się tam około 500 domów, dwie cerkwie (w Szlachtowej i Jaworkach), 17 młynów, 1 folusz w Jaworkach oraz niezliczone „chyżky” czyli niewielkie, letnie gospodarstwa filialne, do których w lecie przenosiła się praktycznie cała wieś wraz z dobytkiem. Obszar ten mimo jednorodności etnicznej odznaczał się pewną swoistością poszczególnych miejscowości, co dobrze oddaje znane powiedzenie: „Biała Woda z Czarna Wodą jak się zejdą to się bodą, a Szlachtowa z Jaworkami to się biją torbinkami”.
Najstarsze dzieje
Przeszłość historyczna Rusi Szlachtowskiej ma silne odniesienia w kierunku południowym, czyli słowacko-rumuńsko-bałkańskim i jest zakorzeniona od
XVI w. w historii osadnictwa wołoskiego. Dzieje Rusi Szlachtowskiej wiążą się z trzema fazami zasiedlenia przez ludność charakteryzującą się odrębnym pochodzeniem etnicznym i kulturą. Byli to początkowo rolnicy – Polacy, którzy żyli tu od II poł. XV w. do lat 20. XVI w. Najdłużej gospodarowali na tych terenach Rusini-Wołosi, którzy zamieszkiwali Ruś Szlachtowską przez ponad 400 lat aż do czasów wysiedleń w latach 1945-1950. Ostatni rozdział w historii tych ziem po 1945 r. zapisują Górale: pienińscy, ochotniccy, podhalańscy, łąccy, a także przybysze z różnych stron Polski, którzy zauroczeni krajobrazem tych terenów zbudowali tutaj swoje drugie domy.
Najstarsze miejscowości Rusi Szlachtowskiej: Szlachtowa (osadzona w 1469 r.) i Jaworki (lokowane pod koniec XV w.), stanowiły wsie położone w dobrach szlacheckich podlegających panom z Nawojowej, wsi położonej na południowo-wschodnim krańcu Kotliny Sądeckiej po drugiej stronie pasma Radziejowej Beskidu Sądeckiego. Właściciele dóbr nawojowskich byli przez wieki także dziedzicami Rusi Szlachtowskiej, a silne związki z dworem w Nawojowej trwały aż do czasów wysiedleń. Pierwotnymi mieszkańcami Rusi Szlachtowskiej byli polscy kmiecie-rolnicy podlegli sołtysowi, co wskazuje na pierwotne prawo niemieckie, na którym wsie te zostały założone. Co ciekawe, wedle lokalnego podania pierwsi osadnicy w Jaworkach, którzy mieli zaludnić i utworzyć tą wieś mieli przybyć z Litwy i nosili nazwiska: Szlachtowscy i Mirełowicze. Lokowanie górskich miejscowości w Karpatach na prawie niemieckim w oparciu o rolnictwo było powszechną praktyką osadnictwa w średniowieczu. Gospodarka rolna była jednak słabo zaadaptowana do lokalnych warunków morfologicznych i klimatycznych, szczególnie w obszarach takich jak Ruś Szlachtowska, położonych powyżej 500 m n.p.m., co pod koniec średniowiecza skutkowało masowym wyludnianiem się osad rolniczych, położonych w górskich terenach Karpat. Odległość która dzieliła Nawojową od Szalchtowej to jeden dzień drogi konno, więc w tamtym okresie było to stosunkowo odległe i niedogodne komunikacyjnie położenie wymagające pokonania doliny Dunajca. Część czynszu pobieranego we wsiach Szlachtowa, Jaworki i Biała Woda oraz z folwarku zamkowego zwanego Homole trafiało jako uposażenie (dziesięcina) dla mansjonarzy, czyli wikariuszy wieczystych w kolegiacie pod wezwaniem Wszystkich Świętych w Bobowej nad rzeką Białą. Dziesięcinę (2 grzywny uposażenia) ze wsi Czarna Woda przyznano w zamian za swoją służbę organiście z bobowskiej kolegiaty. Co ciekawe powinności te zostały utrzymane nawet po ponownym zasiedleniu wsi przez Wołochów.
Tajemnicza strażnica u wylotu Wąwozu Homole
O strategicznym położeniu tych terenów w pobliżu granicy węgierskiej i zastawnego starostwa spiskiego świadczy tajemniczy obiekt strażniczy - Zamek Homola (castrum Homola), położony u wylotu wąskiej gardzieli skalnej wąwozu Homole. Nazwę swą wziął od potoku, wąwozu lub skał noszących dziś nazwę Homole. Zamek, bądź strażnica miała niewątpliwie związek z okolicznymi dobrami. W 1529 r. obiekt ten wzmiankowany był już jako opustoszały. Dzisiaj na spłaszczeniu położonym nad brzegiem Ruskiego Potoku u wylotu jaru Wąwozu Homole, naprzeciw cerkwi w Jaworkach można jedynie odszukać prawdopodobne miejsce gdzie się znajdował.
Kryzys osadniczy i pojawienie się Wołochów
Na przełomie XV/XVI w. wsie Rusi Szlachtowskiej doświadczyły skutków kryzysu klimatycznego, który miał miejsce nie tylko w Karpatach, ale także w całej Europie Środkowej w skutek długofalowych zmian warunków klimatycznych (ochłodzenia i zwilgotnienia) związanych z Małą Epoką Lodową. Do niedawna jeszcze historycy nie znali powodów masowego opuszczenia rolniczych jeszcze wsi założonych wcześniej na prawie niemieckim. Wyjaśniły ten tajemniczy epizod dopiero badania historyczne Grzegorza Jawora i paleogeograficzne Piotra Kłapyty, bazujące na analizie historia klimatu na Podtatrzu przez ostatnie 1000 lat zapisane w osadach jezior i torfowisk w Tatrach. Wykazały one, że pogorszenie warunków klimatycznych pod koniec XV w. związane z fazą ochłodzenia i zwilgotnienia podczas Małej Epoki Lodowej spowodowało regionalny kryzys społeczno-demograficzny na Podtatrzu, który najsilniej dotknął osady rolnicze prawa niemieckiego położone powyżej wysokości 500–600 m n.p.m., stanowiące obszary marginalne dla prowadzenia rolnictwa w górach. Skutkiem kryzysu osadniczego spowodowanego skróceniem okresu wegetacji i niedoborem plonów, Jaworki i Szlachtowa w 1519 r. wzmiankowane są jako wsie całkowicie opuszczone. Nie wiadomo co stało się z ich polskimi mieszkańcami. Część z nich mogła umrzeć z powodu głodu i chorób panujących wskutek spadku produkcji zbożowej (głownie ozimin), co sprzyjało rozprzestrzenianiu się głodu i różnych epidemii. Mogli oni także przenieść się w bardziej żyzne i niżej położone tereny zniechęceni chłodnymi i długimi zimami i wilgotniejszymi latami, które uniemożliwiały prowadzenie w górach gospodarki rolnej opartej na tradycyjnej trójpolówce. Wyludnienie wsi zmusiło właścicieli do zasiedlenia tych wsi nowymi osadnikami, którymi byli prawosławni Wołosi pojawiający się w źródłach historycznych jako Ruthenos, Walachos et schismaticos.
Właścicielami tych terenów w dobie kryzysu osadniczego byli Jordanowie herbu Trąby. W 1519 r. Mikołaj Jordan z Zakliczyna kasztelan wojnicki, wielkorządca krakowski, dziedzic Melsztyna i Kunic otrzymał od Andrzeja Pielsza opuszczone wsie Szlachtowa i Jaworki, które przekazał celnikowi krakowskiemu Achacemu Jordanowi. Podejrzewa się, że miał on w tym regionie plany na poszukiwania górnicze, o skarbach bowiem w rejonie Szlachtowej i Homoli krążyły opowieści już od czasów XIII w., a ród Jordanów bogacił się w innych przedsięwzięciach górniczych na terenie Małopolski. Właściciel – Archacy Jordan sprowadził na Ruś Szlachtowską osadników najprawdopodobniej z pobliskich, starszych miejscowości wołoskich (Kamionka, Jarabina, Jakubiany), leżących na terenach Spisza, a zasiedlonych pod koniec XV w. poprzez Wołochów-Rusinów. W owym czasie ten fragment Spisza należał do Polski i stanowił od 1412 r. tereny zastawne tzw. starostwa spiskiego, które zarządzane było przez skoligaconego z Achacym Jordanem starostę Jana Jordana z Zakliczyna. Jedną z przesłanek na wczesną obecność Wołochów na Rusi Szlachtowskiej na początku XVI w. jest przywilej górniczy wydany przez kancelarię Zygmunta Starego z kwietnia 1508 r., w którym pojawia się informacja o możliwościach eksploatacji kruszców w rejonie tzw. Gór Szlachtowskich, jak dawniej nazywano Małe Pieniny. Wymieniony jest tam wśród innych 26 nazwisk niejaki „Walasyn z Schlachtov”.
Gospodarka wołoska
Rejestry podatkowe z 1581 r. wskazują na istnienie w Szlachtowej i Jaworkach (pisanych już wówczas po rusku - Jawyrky) czterech półdworzyszcz wołoskich od których uiszczono podatek. Określenie „dworzyszcze” używane było do określenia nadziałów gruntowych (łanów lub ról) wyłącznie w określeniu do prawosławnych wsi wołoskich. Dworzyszcze odpowiadało powierzchni ok. 25 hektarów ról (50 morgów) tworzących jeden kawałek bez udziału górskich hal i polan wypasowych. Półdworzyszcze zatem to obszar ok. 12 ha ziemi. Świadczy to o tym, że nowi osadnicy stanowili bardzo małą grupę liczącą zaledwie czterech gospodarzy wołoskich. W późniejszych latach liczba osadników rosła, 80 lat później w Szlachtowej było już 10 gospodarzy, w Jaworkach 11, w Czarnej Wodzie było ich ośmiu, a w Białej Wodzie dziewięciu. Według badań R. Reinfussa w Białej Wodzie zachował się unikatowy, pierwotny układ osadniczy tzw. łanów leśnych, gdzie obszar wsi podzielono na długie, wąskie pasy, tzw. półrolki o powierzchni ok. 12 ha, biegnące od dna doliny w obie strony po grzbiety górskie. Każdy właściciel posiadał zagrodę na swojej roli w miejscu najbardziej płaskim, położonym najbliżej potoku. Wyżej na stoku rozciągały się sterasowane tereny rolne, nazywane fałatkami, które były stale uprawiane, a wcięcie w stok zapewniało zabezpieczenie przed erozją. Na polach uprawiano głownie pszenicę, orkisz, jęczmień, kapustę, len i ziemniaki.
Układ dawnych fałatek jest znakomicie widoczny do dziś szczególnie w Białej Wodzie i nad Jaworkami. Powyżej znajdowały się sianokośne łąki użytkowane także jako pastwiska owiec na których budowano letnie budynki gospodarczo-mieszkalne, zaś najwyżej, w strefach przygrzbietowych znajdowały się gospodarcze lasy i polany wypasowe, na których wypasano głównie woły. Były one hodowane do prac polowych, a także sprzedawane na targach na Węgrzech, a nawet w Wiedniu. Zaskakujące jest, że liczba zachowanych do dzisiejszego dnia półrolków w Białej Wodzie zgadza się idealnie z zachowaną tradycją jakoby Białą Wodę miało założyć 9 gospodarzy, w tym sołtys. Najstarsze zachowane nazwiska wołoskich gospodarzy z Białej Wody odpowiadające właścicielom poszczególnych gruntów to: Fedoryga, Karpiak, Konował, Kornaj, Obertan, Smolega, Sumilas, Wasilak. Dziedzictwo wołoskie reprezentują także inne nazwiska o etymologii romańskiej: Feczan, Fugas, Maciura, Lazarczak, a także toponimy: Kiczera, Gruń, Flander. Wołoscy organizatorzy akcji osadniczej w zamian za sprowadzenie osadników stawali się automatycznie kniaziami - sołtysami nowych wsi. Kniaź i jego rodzina byli nosicielami prawa i obyczaju wołoskiego. Tworzyli oni dość zamkniętą i konserwatywną wspólnotę rodową, zawierali małżeństwa między sobą, a ich posiadłości stanowiły kolektywną własność rodziny, która rzadko trafiała w obce ręce (tzw. niedział wołoski). Nosili oni tradycyjne wołoskie imiona i utrzymywali żywe kontakty ze swoimi rodzimymi terenami. Jak widać proces depopulacji skutkował głębokimi przemianami etnicznymi i językowymi w regionie oraz przeobrażeniem profilu gospodarczego z typowo rolniczego na pastersko-rolniczy. Widoczne jest to w rejestrach podatkowych poświadczających powinności typowe dla prawa wołoskiego, jak dań z owiec, serów i popręgów. Pojawienie się Wołochów zdecydowało o przyszłości i dalszych losach regionu pienińskiego i jego kultury oraz oddziaływało także na bezpośrednią okolicę, szczególnie Szczawnicę pod względem zarówno kulturowym jak i gospodarczym, bowiem to Ruś Szlachtowska stanowiła główne zaplecze żywieniowe dla rozwijającego się od II połowy XIX w. uzdrowiska Szczawnica. Oddziaływanie kulturowe przebiegało oczywiście w obu kierunkach.
Obowiązek wojskowy Wołochów
We wsiach założonych na prawie wołoskim służbę wojskową pełnił zazwyczaj kniaź, czyli założyciel wsi nazywany później sołtysem. Taki obowiązek względem sołtysa panował w Czarnej Wodzie, natomiast w przypadku Białej Wody byli to bez wyjątku wszyscy mężczyźni.
Obowiązek wojskowy był charakterystycznym rysem najstarszych osad wołoskich, które lokowane były ze względów militarnych na strategicznych granicach terytoriów, czyli tak jak w omawianym przypadku położonych blisko granicy między Rzeczpospolitą a Królestwem Węgier. Rzeczywiście przełęcz Rozdziela znajdująca się w przedłużeniu doliny Biała Woda mogła mieć wtedy charakter strategiczny jako dogodne i najszybsze przejście z doliny Dunajca i Ruskiego Potoku do doliny Popradu i rozległej Kotliny Lubowniańskiej. Z prawem wołoskim wiązało się swoiste uprzywilejowanie prawne zapewniające szereg swobód w odróżnieniu od wsi prawa niemieckiego: brak konieczności odrabiania pańszczyzny, długie trwające 20 lat okresy wolnizny (zwolnienia ze świadczeń), a także brak monopolu propinacyjnego. W związku z obciążeniem wojennym mieszkańcy Rusi Szlachtowskiej mieli stosunkowo niewielkie świadczenia. Mieszkańcy Szlachtowej i Jaworek płacili niezbyt wygórowany czynsz, musieli odstawić do dworu w Nawojowej rocznie 30 wierteli zboża (ok. 90 litów), 3 jarząbki i 3 owce. Białowodzianie i Czarnowodzianie poza czynszem odrabiali 12 dni przy koszeniu łąk i zbiórce zbóż oraz musieli dostarczyć 20 kóp gontów na poprawę dachów we dworze nawojowskim.
Związki z innymi regionami
Z uwagi na położenie geograficzne Ruś Szalachtowska była otwarta zarówno na wpływy polskie od strony Szczawnicy i Piwnicznej oraz szczególnie silne wpływy rusińsko-słowacko-węgierskie od strony węgierskiego Spisza, który za czasów monarchii austro-węgierskiej stanowił podobnie jak Galicja prowincję państwa Habsburgów. Dopiero w 1918 r. Rusini zostali odcięci od swoich spiskich sąsiadów strzeżoną granicą państwową między Polską a Czechosłowacją, ustanowioną wzdłuż grzbietu Małych Pienin. Swoboda kontaktów między sąsiadami z południa jest do dziś wspominana przez mieszkańców Jaworek: jak były Austrowęgry rządziły to my tam chodzili na Słowacje, do Lubowli na jarmark, do Toprca, do Kieżmarku, do Lewoczy na odpusty, no to tak było jak jedna wielka rodzina – wspomina 95- letni Bazyli Hnatkowicz pochodzący z Jaworek. Przez słowackich Rusnaków mieszkających do dziś po drugiej stronie grzbietu Małych Pienin, Rusini Szlachtowscy są nadal wspominani. Podkreślają, że byli to „twardzi Ruśniaki”, szczególnie utkwiły w ich pamięci umiejętności śpiewu nieraz nawet 3-4 głosowego, który rozbrzmiewał przy spotkaniach na polanach i łąkach na Brysztanie wspólnie z Litmanowianami: miali krasne holosy, jak oni śpiwali, to jakby organy hrały. 87-letni były mieszkaniec Wyżniego Końca Białej Wody wspomina: ludzie się bardzo bawili, tańczyli, śpiewali, orkiestra cygańska grała. Wesela były piękne, zabawy, wesela, super. Teraz nie ma takich wesel (…). Dodaje także, że podczas II wojny światowej utrzymywali Rusnacy dobre kontakty z patrolującymi obszar granicy Niemcami. Wojsko niemieckie przychodziło do domu, przeważnie było to dwóch żołnierzy. Jak wspomina: „Cichutko i grzecznie pytali, czy mogą wejść i odpocząć w domu. I wchodzili do pokoju, siadali se za stołem i tam sobie drzemali, a narty zostawiali, bo to była zima! Leżały se w sieni, to Andrzej z Jankiem, jak oni spali, to na bose nogi te narty pozakładali, wyszli tam na górkę, tam była taka górka i sobie z tej górki zjeżdżali (śmiech), a Niemcy se dalej drzemali (…)”.
fot. ze zbiorów prywatnych Teresy Błaszkiewicz
Gospodarka polanowa
Swoistym elementem gospodarowania na Rusi Szlachtowskiej, a także w sąsiednich wioskach po drugiej stronie granicy (Litmanowa, Kamionka, Wielki Lipnik), które ma związek z dziedzictwem wołoskim, było sezonowe przenoszenie się całych rodzin i dobytku na wyżej położone gospodarstwa tzw. chyżky (na Słowacji nazywane majdanami). Do dzisiaj ich szczątki w postaci podmurówek zachowały się w pobliżu granicy ze Słowacją na polanach Małych Pienin (np. Brysztanu w Białej Wodzie). Po drugiej stronie granicy wiele z nich zostało wyremontowanych służąc do dziś jako górskie domki letniskowe. Gospodarka pasterska wyglądała tu nieco inaczej niż w innych regionach Karpat. Każdy gospodarz na własne potrzeby wypasał własne niewielkie stado, nie oddając go tak jak np. na Podhalu pod nadzór bacy. Dlatego tak olbrzymie było w tym regionie rozdrobnienie polan i ilość znajdujących się na nich szop pasterskich. Tak wspomina swój dziecięcy czas pobytu wysoko na polanach powyżej wsi Bazyli Hnatkowicz z Jaworek: Tam to się wychodziło jak się pokosiło pierwsze trawy i krowy się na tych polanach pasly. Tam były takie domki pobudowane, chalupki, stodola i stajnia dla zwierząt. Do śniegu to tam się było. Rodzina była we wsi, a tam tylko dwóch nas było chłopaków najmłodszych. To my się tym tylko zajmowali wszystkim, a starsi bracia szli na druciarke do Krakowa na nogach do Nowego Targu albo do Piwnicznej, potem pociągiem żeby coś zarobić. Jak do Piwnicznej, to się przechodziło przez ten wierch Radziejowa. Tylko na nogach się chodziło. Jak mama zachorowała, to wieźli ją na tym dawnym wozie do Nowego Targu, to się nazywalo terlafaki i po tych dziurach. To w drodze mama umarła i wrócili. Nie dowieźli do szpitala. Takie było życie.
Zbójnictwo jako relikt powołoski
Gwarantowana prawem wołoskim wolność oraz prawo swobodnego noszenia broni, ukształtowały zapewne późniejsze zamiłowanie do zbójnictwa. Z Rusi Szlachtowskiej pochodził znany z lat 30. XVII w. herszt zbójnicki Jan Mikuła, który w swojej kompanii miał rusińskich mieszkańców Szlachtowej, a także górali z sąsiedniej Tylmanowej. Towarzystwo zbójnickie słynęło z licznych napadów na dwory szlacheckie i ariańskie na terenie Sądecczyzny. Hetman Mikuła został w okrutny sposób stracony przez zdarcie dwóch pasów skóry na plecach i poćwiartowanie. Z zeznań zbójników wiadomo, że swoje skarby chowali w specjalnie oznakowanych skrytkach pod górą Lubań. W tradycji ustnej mieszkańców Grywałdu skrytki te miały się znajdować w tzw. zbójnickich stołach, położonych przy głównym szlaku beskidzkim w rejonie Jaworzyny (1064 m n.p.m. ) w paśmie Lubania.
Najbardziej znanym zbójnikiem związanym z Rusią Szlachtowską był jednak harnaś Józef Baczyński rodem ze Skawicy pod Babią Górą. Ten jeden z najsławniejszych zbójników w Beskidach miał przed uwięzieniem w 1735 r. wraz ze swoją 11 osobową kompanią złożoną z górali z okolicznych wsi (Ochotnica, Tylmanowa) zimować w jednej z rusnackich chyż w Białej Wodzie. Była to prawdopodobnie chyża Kornajów, położona nieco na uboczu powyżej głównych zabudowań wsi. Rodzina ta jeszcze na przełomie XVIII i XIX w. nosiła przydomek Baczyński. Z działalnością tych grup zbójnickich wiążą się opowieści o ukrytych skarbach na Radziejowej, Lubaniu i w górze Jarmucie wznoszącej się nad Szlachtową. Na górnym krańcu Czarnej Wody na tzw. Zubkowym Cyrklu przy drodze na Radziejową stoi „Zbójecka Kapliczka” z figurą św. Barbary. Według lokalnej tradycji jej fundatorem miał być ów słynny zbójnik Józef Baczyński, który wystawił ją za zrabowane pieniądze. Inne legendy wskazują, że w jej fundamentach są ukryte zbójnickie dukaty.
Dalekie wędrówki zarobkowe i uzdolnienia mieszkańców
Mieszkańcy byłej Rusi Szlachtowskiej znali się na wielu fachach. Jednym z nich było przekazywane drogą dziedziczenia z ojca na syna wędrowne druciarstwo, którym trudnili się głównie mieszkańcy Białej Wody, w mniejszym stopniu także chłopi z Czarnej Wody, słynąc z niego w całej Polsce. Do dzisiaj mówi się w Kamionce na sąsiedniej Słowacji, że kto nie był druciarzem nie był nie może nazywać się prawdziwym mężczyzną. W swoje wędrówki druciarze z Rusi Szlachtowskiej wyprawiali się na Śląsk, do Częstochowy, Sandomierza, Kielc, Radomia i w okolice Warszawy. Warszawiacy nie cieszyli się sympatią wśród druciarzy, gdyż jak pisał Roman Rinfuss druciarze byli przez nich źle traktowani. Wędrowali także na wschód, do Przemyśla, Lwowa, Stanisławowa, Czerniowiec docierając aż po Krasnystaw, Równe i Kijów. Razem z druciarzami z sąsiedniej Kamionki i Litmanowej wędrowali przez Węgry do Budapesztu i Belgradu. Wchodzili do każdej miejscowości i od razu oznajmiali: garnki drutaty, łataty! Druciarze początkowo zajmowali się naprawą ceramicznych głownie glinianych garnków, oplatając je drucianą siatką. Później także zajęli się produkcją niezbędnych w każdym gospodarstwie łapek na myszy, tarek, form do ciast, obręczy do wiader, koszyczki na chleb. Wędrówki rozpoczynały się w jesieni, po zakończeniu prac polowych we wsi, a kończyły się przed Bożym Narodzeniem. W Białej Wodzie, gdzie większość dorosłych mężczyzn szła na „drutarkę”, kobiety na kilka miesięcy pozostawały same przejmując wszystkie męskie obowiązki. Posiadanie nieślubnych dzieci należało tam do normalności.
Każdy mieszkaniec potrafił wypalić wapno na własne potrzeby, by wybudować piec wapienny, wybielić ściany i delikatnie ozdobić dom jakimś elementem dekoracyjnym. Dlatego w każdej z tych czterech wsi znajdował się piec wapienny. Rusini byli mistrzami wyrobu narzędzi, które były niezbędne do funkcjonowania w domu i zapewnienia samowystarczalności. Trzeba było się samemu ubrać i samemu wyżywić. Wyróżniało ich wyznanie prawosławne, potem grekokatolickie oraz język zaliczany do gwar karpatorusińskich z licznymi wpływami nazewnictwa słowackiego i polskiego. Mieli swoje specyficzne budownictwo, wierzenia, obrzędowość i muzykę, z których ta ostatnia na skutek procesów akulturacyjnych była bardzo zbliżona do muzyki sąsiadujących od zachodu górali szczawnickich i pienińskich oraz po części także gorczańskich (ochotnickich). Jej fenomen to charakterystyczny nawet dla współcześnie żyjących etnosów wołoskich (Bałkany) słuch harmoniczny i związana z tym potrzeba śpiewania na głosy (włącznie do czterech) z zastosowaniem bardzo archaicznych współbrzmień między-głosowych (m.in. dysonanse, burdony) o ewidentnie bałkańskiej proweniencji, których badaniem w ostatnich latach zajmuje się etnomuzykolog Justyna Cząstka-Kłapyta.
Rusini Szlachtowscy słynęli także z tego, że wyrabiali wszelkiego rodzaju pudła, które służyły w gospodarstwie, a więc miarki czy przetaki. Objuczeni tymi pudłami nieśli je następnie na jarmark do Krościenka lub do Lubowli albo do któryś z innych miast spiskich, czasem aż do Nowego Sącza – zawsze pieszo. Kierunek do Lachów starosądeckich i w stronę pobratymców Łemków nie należał jednak do ich ulubionych. Wyrabiali też wszelkiego rodzaju mątewki, warzechy, czyli przedmioty, które były potrzebne w gospodarstwie domowym. Tak wspomina ten okres jeden z najstarszych byłych mieszkańców Białej Wody wspominając prace kobiet przy tkaniu i bieleniu płótna służącego potem do szycia ubrań: Na kółko się nawijało te włókna z lnu, a później z tej przędzy robiły kobiety płótno. To było coś strasznego. Były krosna takie i takie pedały były. Potem one to płótno bieliły. To jak było latem ciepło, rozścielały go na trawie i polewały wodą. I słońce świeciło i wybielało to płótno i jak to wyschło to znów przyszli z wiadrami i sru. ….i tak się to płótno wybielało. I później z tego kobiety nam szyły koszule, wszystko było szyte, kalesony, koszule. Każda gospodyni to robiła.
fot. Krzysztof Krzyżanowski
Prawosławni Wołosi na Rusi Szlachtowskiej
Najstarsza parafia greckokatolicka na tym obszarze została erygowana ok. 1542 r. w Szlachtowej. Zbudowano wtedy drewnianą cerkiew, którą w 1592 roku uposażył dziedzic Piotr Nawojowski. Zabytki z tego czasu, obrazy, rzeźby i ewangeliarz z 1546 r. zachowały się do dziś w Muzeum Diecezjalnym w Przemyślu. Według opisu Józefa Łepkowskiego z 1855 r. mała drewniana cerkiewka, nie mieści nic ze względu na starożytność godnego wspomnienia, chyba rozbitki starych ołtarzy. Stara cerkiew została rozebrana w 1905 r., ale na szczęście zachowały się ryciny dokumentujące architekturę tego obiektu, która przypominała swoją bryłą stare drewniane kościoły z terenów Podhala. Istnieją także wzmianki, że pod koniec XVIII w. stara rusińska cerkiew w stylu bizantyjskim stała jeszcze w Szczawnicy Wyżniej i została zburzona w 1882 r. Plebania ruskiego księdza został przemieniona na urząd gromadzki. Wiara prawosławna nie wyklucza faktu, że w kultura duchowa wołosko-ruskiej społeczności była nośnikiem wielu przedchrześcijańskich archaizmów religijnych, z których do najważniejszych i rozpowszechnionych dziś w pamięci mieszkańców Pienin, także Podtatrza jest wiara w Płanetniki (płaneta - chmura) - relikt dawnych południowosłowiańskich wierzeń niespotykanych w kulturze ludowej naszego kraju poza terenem Karpat. Przez Rusnaków byli zwani Chmurnikami, którzy według wierzeń jako istoty półdemoniczne i półludzkie mieli zsyłać burze i grad wcześniej odwiedzając domostwa w których wypraszali poczęstunek. Pewną osobliwość stanowi tu także nazwa piramidalnej góry Jarmuty, flankującej wjazd od strony Szczawnicy do Szlachtowej. Jej nazwa, notowana już w 1616 r. w formie Jarmonta (góra Jara), wywodzi się od określenia południowo-słowiańskiego boga Jara (odpowiednik wcielenia Peruna) na którego szczycie miało znajdować się lokalne miejsce jego kultu. W późniejszym czasie postawiono tam statuę Matki Boskiej, która uległa zniszczeniu na skutek uderzenia pioruna w 1930 r.
Dawna cerkiew - Szlachtowa
Obecnie w miejscu starej cerkwi stoi jedna z najbardziej oryginalnych architektonicznie cerkwi w Karpatach polskich, a obecnie kościół rzymskokatolicki. Dawna murowana cerkiew pod wezwaniem Opieki Matki Boskiej w Szlachtowej zbudowana jest na planie krzyża greckiego. Wieńczą ja trzy potężne kopuły wsparte na ośmiobocznych podbudowach (tombourach) typowe dla cerkiewnej architektury bizantyjskiej. Prace nad jej budową były bardzo kosztowne i trwały aż 25 lat, z przerwą w 1907 r. spowodowaną zawaleniem się środkowej kopuły w skutek błędów architektonicznych. Ostatecznie świątynia był gotowa w 1920 r.
Dawna cerkiew – Jaworki i trzy kapliczki w miejscach pierwotnych lokacji cerkwi
Parafia w Jaworkach została erygowana w 1680 r. Podlegały jej wsie Szlachtowa, Czarna i Biała Woda wraz z jej przysiółkiem Niemcowa i Roztoka. Początkowo, na miejscu dzisiejszej cerkwi stała drewniana cerkiew, która nie zachowała się do dzisiejszych czasów. Obecna, w stylu józefińskim pod wezwaniem św. Jana Chryzostoma została zbudowana w 1798 r., (dziś kościół rzymskokatolicki pw. Św. Jana Chrzciciela). Dla zaakcentowania powagi świątyni zbudowana została na wzgórzu. Według tradycji ten murowany obiekt z prezbiterium orientowanym na wschód zbudowano z trawertynu. Jest to skała powstająca w wyniku wytrącania się węglanu wapnia podczas wypływania wód podziemnych na powierzchnię, sprowadzanego specjalnie z Wyżnich Rużbachów na Słowacji. Materiał do budowy ludzie mieli przynosić na własnych plecach, a do zaprawy dodawano mleka. Każdy gospodarz miał na cel budowy oddać po 10 litrów. Cerkiew wznosi się na wapiennym wzgórzu na zachód od centrum Jaworek. Ciekawa historia wiąże się z oryginalnymi dzwonami, które od lat 20. XX w. wisiały na cerkiewnej wieży. Przed masowym wyjazdem mieszkańców do USSR w 1945 r., dzwony te zostały zakopane w nieznanym miejscu na terenie Jaworek.
Pierwotna lokalizacja cerkwi miała być jednak inna, a wyznacza je do dziś kapliczka na Kozińcu, położona na grzbiecie granicznym oddzielającym Jaworki od Czarnej Wody, powyżej budynku dawnej mleczarni w Jaworkach. Kapliczkę tą według legendy miał zbudować młynarz Tomko Soroba z Jaworek chcąc się odwdzięczyć Bogu za uwolnienie od sił złego ducha, który miał go zwodzić zimą na bezdroża gdzie nieomal nie zamarzł. Jak głoszą podania na miejscu tej kapliczki miała być postawiona cerkiew, ale jakaś nadprzyrodzona siła przeniosła w nocy materiał na jej budowę w jej obecne miejsce. Wątek cudownych przenosin materiału pod budowę świątyni jest rozpowszechniony na obszarze Pienin. Rzeczywista przyczyna była jednak związana ze zmianą decyzji na miejsce lokalizacji cerkwi. Jak pisze etnograf Barbara Węglarz, pod koniec XVIII w. każda wieś na Rusi Szlachtowskiej miała plany budowy własnej cerkwi, w każdej z wsi dawnej Rusi Szlachtowskiej oprócz mającej już od dawna cerkiew Szlachtowej, w Jaworkach, Czarnej i Białej Wody wyznaczono place i zgromadzono materiał na budowę. Następnie zmieniono decyzję, aby wystawić jednak jedną wspólną cerkiew dla Kozińcu, w miejscu, gdzie zbiegają się drogi z tych trzech wiosek. Po kolejnej zmianie decyzji wynikającej z braku w tej lokalizacji miejsca na cmentarz postanowiono wybudować ją tam, gdzie stoi do dziś, czyli w Jaworkach. Pierwotne lokalizacje planowanych cerkwi wyznaczają kapliczki wystawione w XIX w. W Białej Wodzie miejsce to wyznacza kapliczka na Niżnym Końcu - największa kapliczka na Rusi Szlachtowskiej, położona w osiedlu Podjasielnik tuż za parkingiem w Białej Wodzie, którą opiekował się przez lata Filip Ikoniak (zm. 2017), mieszkający tuż obok obiektu. Filip Ikoniak powrócił na Ruś Szlachtowską w latach 60. XX w., aktywnie działając na rzecz ocalenia i renowacji pamiątek po Rusinach. Przy kapliczce odbywały się nabożeństwa związane z poświęceniem pokarmów wielkanocnych dla mieszkańców Białej Wody, którzy nie mieli świątyni w swojej wsi. W Czarnej Wodzie w miejscu planowanej cerkwi stoi kapliczka na Masłejakówce - najstarszej części wsi leżącej w dolnej części niedaleko granicy jaworskiej.
Wnętrze byłej cerkwi w Jaworkach
Ewenementem w skali całego regionu Pienin jest znajdujący się w środku świątyni ikonostas z końca XVIII w. Ikonostas to ściana oddzielająca prezbiterium od nawy głównej oraz symbol niedostępnego dla wiernych nieba. W obrządku prawosławnym i greckokatolickim prezbiterium było dostępne jedynie dla kapłana. Ikony to obrazy malowane tzw. nieludzką ręką, a będące obrazowym wizerunkiem postaci Boga i świętych. Twórcą ikon musiała być osoba godna tworząca je według określonych kanonów. Ikonostas ma budowę czteroczęściową. W pierwszym dolnym piętrze znajdują się cztery ikony namiestne (główne): od lewej - ikona św. Mikołaja, który był szczególnie czczony przez Rusnaków - Łemków i Słowian Wschodnich w formie jednej z trzech osób boskich oprócz Boga Ojca i Jezusa Chrystusa. Kolejna ikona prezentuje Matkę Bożą z Dzieciątkiem tzw. Hodigitrię. Według tradycji pierwszy raz namalowana została przez św. Łukasza Ewangelistę i umieszczona w kościele Ton Hondigon w Konstantynopolu, stąd jej nazwa. Trzyma ona dzieciątko na lewej ręce, a prawą wskazuje ludziom Króla Świata. Jej wizerunek odznacza się surowym majestatem. Na prawo od niej znajduje się ikona Chrystusa Pantokratora - Wszechwładcy. Jego majestatyczna twarz obrazuje wcielenie Boga. Prawą ręką błogosławi, a w lewej trzyma otwartą księgę z tekstem z Ewangelii. Ostatnią ikoną namiestną jest ikona trzech świętych doktorów kościoła wschodniego, świętego Jana Chryzostoma w centrum pod wezwaniem którego była cerkiew, św. Grzegorza z Nazjanzu po prawej stronie i św. Bazylego po lewej. Na osi pierwszego rzędu znajdują się carskie wrota, a po ich bokach wrota diakońskie. Nad carskimi wrotami umieszczony jest Mandylion przedstawiający twarz Chrystusa ze ścisłym zachowaniem symetrii odbitą na chuście. Mandylion pełni tu funkcję apotropeionu chroniącego przejścia do prezbiterium przed złymi mocami. Drugie piętro prezentuje 12 Prazdników przedstawiających chronologicznie święta roku kościelnego, które w połowie przedzielone są ikoną ze sceną ostatniej wieczerzy. W centrum kolejnego wyższego rzędu znajduje się ikona Dessis przedstawiająca Chrystusa Arcykapłana do którego zwracają się w geście modlitwy Maria i Jana Chrzciciel. Po obu stronach tej ikony umieszczone są przedstawienia sześciu Apostołów, którzy zwróceni są w kierunku Chrystusa. Ostatni górny rząd wieńczą wizerunki Proroków starotestamentowych. Całość ikonostasu wieńczy krzyż pod którym stoją Maria i Jan Ewangelista. Wnętrze świątyni rozczłonkowane zostało wydatnymi pilastrami ze sklepieniem kolebkowym z lunetkami. Sklepienie i ściany pokrywa polichromia wykonana w 1926 r. przez Andrija Demkowicza. Zawiera ona sceny Zwiastowania, Pokłon Trzech Króli, Chrzest i Zmartwychwstanie Pańskie. Na chórze muzycznym wspartym na potrójnej arkadzie widnieje napis w języku cerkiewnosłowiańskim. Cennymi elementami wyposażenia są też feretrony z XVIII i XIX w.
Ewenement przyrodniczy – podkowiec mały na poddaszu świątyni w Jaworkach
Na strychu kościoła w Jaworkach znajduje się stanowisko chronionego w Polsce nietoperza, Podkowca małego. Jest to jedno z ważniejszych miejsc ochrony w ramach Natura 2000, tego najmniejszego w Polsce gatunku nietoperza. Kolonia została odkryta na początku lat 90. XX w. i okazała się być jedną z największych w naszym kraju wówczas liczącą 100-130 osobników. Przeprowadzony tu został pierwszy w Polsce remont dachu zasiedlonego przez podkowce. Prace remontowe rozpoczęły się w latach 1996-1997 i objęły one wymianę poszycia dachu i budowę platformy na guano (nawóz nietoperzy). Obecnie świątynie zasiedla 300-400 osobników tego gatunku. Poza tym występują one w najbliższej okolicy w rezerwatach przyrody Biała Woda i Wąwóz Homole, gdzie polują z poziomu wapiennych skał na owady oraz w Szczawnicy i Krościenku nad Dunajcem, w jaskini pod Ociemnym w Pieninach, a także w podziemiach Czerwonego Klasztoru na Słowacji. W sąsiedniej Szczawnicy występuje około 300 podkowców małych. Kościół w Jaworkach zamieszkuje też 15 osobników nocka orzęsionego. Mieszka tu także nocek duży, gacek brunatny oraz mroczak posrebrzany.
Wnętrze byłej cerkwi w Szlachtowej
Ikonostas prezentuje formę bardzo późną z 1927 r. z silne zaznaczającymi się wpływami zachodnimi, przede wszystkim w sposobie przedstawienia postaci, które są bliższe realistycznym portretom niż klasycznym wizerunkom z ikon, a także w dodaniu niekanonicznego piętra ikonostasu. Obrazy zostały namalowane na płótnie. Ikonostas przeszedł remont w 2016 r. W pierwszym dolnym piętrze znajdują się cztery ikony namiestne (główne): od lewej - ikona św. Mikołaja, kolejna z Matkę Bożą z Dzieciątkiem. Na prawo od niej znajduje się ikona Chrystusa Pantokratora. Prawą ręką błogosławi, a w lewej trzyma otwartą księgę z tekstem z Ewangelii. Ostatnia ikona namiestna prezentuje wizerunek Matki Bożej Pokrowy (opieki Matki Bożej) pod wezwaniem której była cerkiew, choć obecne wezwanie świątyni - Opieki Matki Boskiej - to jej rzymskokatolicki odpowiednik. Jest to ikona Matki Bożej orędowniczki, pośredniczki i opiekunki ludzkości. Przedstawia ono Bogurodzicę unoszącą się nad zgromadzonym ludem (postacie świętych, duchownych, władców i in.). W dłoniach trzyma rozpostarty szal. Po jej bokach znajdują się postacie świętych. Na osi pierwszego rzędu znajdują się carskie wrota. Wrota diakońskie zostały zaślepione obrazami świętych diakonów. Za carskimi wrotami w tle za ikonostasem znajduje się tabernakulum nad którym wisi obraz Matki Boskiej Częstochowskiej z 1976 r. wykonany przez księdza Leopolda Bandurskiego. Drugie piętro prezentuje 12 niekanonicznie umiejscowionych na ikonostasie scen z pasji Jezusa Chrystusa, od modlitwy w Ogrójcu aż po złożenie do grobu. Kolejny rząd to ikony prazdników z chronologicznie ułożonymi świętami roku kościelnego. Nad carskimi wrotami znajduje się ikona Ostatniej Wieczerzy. Powyżej niej wizerunek Arcykapłana ze zwróconymi ku niej postaciami Matki Bożej i Jana Chrzciciela. Po obu stronach tego przedstawienia znajduje się po sześciu Apostołów Kościoła. Górne piętro przedstawiają okrągłe ikony Proroków Kościoła. Całość ikonostasu wieńczy niekanoniczny wizerunek Boga Ojca. W 2016 r. ikonostas został odrestaurowany. We wnętrzu świątyni znajduje się godna uwagi polichromia figuralna z ok. 1919 r. ze scenami z Nowego Testamentu.
Kapliczki po Rusinach
Kapliczki stanowiły wyraz głębokiej pobożności Rusnaków i z reguły były stawiane w określonej intencji. W czasie wiosennych majówek rozbrzmiewały przy nich, odbywane w sąsiedzkich i rodzinnych grupach rusnackie religijne śpiewy i modlitwy. Kapliczki lokowano tradycyjnie na dolnym i górnym końcu wsi dla zabezpieczenia osady przed wpływem mogących przyjść z nieoswojonej przestrzeni „orbis exterior” - „złych sił”. W Szlachtowej, jadąc od Szczawnicy na ulicy Łemkowskiej po lewej stronie stoi poniżej szosy kapliczka ufundowana została przez Dymitra Szlachtowskiego w intencji powrotu synów z I wojny światowej – jak czytamy w przewodniku Piotra Krzywdy i Kazimierza Majerczaka „Kapliczki nasze sercu bliskie”. We wnętrzu znajdował się ludowy posąg z XIX w. przedstawiający Chrystusa biczowanego przy słupie. W Szlachtowej, w bocznej dolinie Sielskiego potoku, która prowadzi pod Prehybę znajduje się kapliczka ufundowana w 1908 r. przez Teodora Ziębę – Rusnaka w intencji obdarzenia jego rodziny potomstwem. W środku można podziwiać piękną figurkę Matki Bożej Lewockiej, której kult rozpowszechniony jest na całym Spiszu i sięgał także Rusi Szlachtowskiej i Szczawnicy. Rusini Szalchtowscy i z okolicznych wiosek, także z części Magury Spiskiej (np. z Osturni) i Gór Lewockich udawali się corocznie w określonych intencjach zawsze ze śpiewem na pielgrzymki piesze do sanktuarium maryjnego w Lewoczy na tzw. Mariańskiej Horce.
Kolejna z rusińskich murowanych kapliczek jest usytuowana u wylotu Wąwozu Homole w dolnym końcu Jaworek na osiedlu Prokwitywka. Według legend została ona postawiona przy cudownym źródle mającym pomagać w chorobach oczu. Według Barbary Węglarz - jak czytamy w przewodniku – miała to być kapliczka graniczna wyznaczająca początek wsi lub postawiona w intencji powstrzymania cholery. W podobnej intencji została wystawiona kolejna kapliczka pod wezwaniem św. Antoniego znajdująca się w Jaworkach w osiedlu Hromczakiwka naprzeciwko wylotu doliny Skalskiego potoku. Według tradycji ustnej postawił ją pewien Rusin pochodzący z bogatej rodziny jako wotum wdzięczności za odnalezienie dzbanka z pieniędzmi, które wcześniej zakopał w ziemi, a po czasie zapomniał, gdzie je umieścił. Modląc się do patrona zaginionych rzeczy odnalazł zgubę. Przez wiele lat za ołtarzem kapliczki znajdowała się skarbonka do której ludzie wrzucali datki na renowację obiektu. W Czarnej Wodzie znajduje się oprócz wcześniej wspomnianej zbójnickiej kapliczki na końcu wsi oraz w osiedlu Masłejakiwka inna, bardzo malownicza i zadbana kapliczka szafkowa zawieszona na starym jesionie. Kapliczka przedstawia scenę ukrzyżowania oraz mandylion. Jest to przepiękny przykład ludowego rzeźbiarstwa. Kapliczka pierwotnie wisiała na brzozie, ale została przez właściciela przeniesiona na jesion za co miała go spotkać kara boża, stracił on dłoń w trakcie przygotowywania sieczki. Znajduje się ona naprzeciwko najstarszej zachowanej w tym regionie chyży, która liczy około 200 lat i należy do kultywującej rusnackie tradycje rodziny Stopków. Chyżą opiekuje się obecnie Agnieszka Stopka, która od kilku lat zajmuje się promowaniem rodzimej tradycji Rusnaków, z których się wywodzą jej rodzinne korzenie od strony matki. Babcia Pani Agnieszki musiała ciężko pracować, by zarobić pieniądze na zakup skrawka ziemi, która została odebrana rodzinie. Chyża stanowi obiekt jednoizbowy z sienią, na którego renowację obecnie zbierane są środki finansowe.
Obiekt ten znalazł się w kadrach filmie opowiadającym o historii wsi Biała Woda (Biała Woda-zapomniana wieś), który jest dostępny na kanale YouTube.
Wracając do głównej doliny Ruskiego Potoku na osiedlu Hromczakiwka i kierując się w górę w kierunku Białej Wody, przy drodze po prawej stronie mijamy następną kapliczkę ufundowaną przez miejscowego rzeźbiarza i malarza, Tomko Bulaka. We wnętrzu kapliczki znajduje się do dziś drewniany krzyż z polichromią z 1895 r. Ciekawostkę stanowi fakt, że nie został on nigdy wbity w ziemię. Uważa się, że miał zastąpić inny drewniany krzyż, a kapliczka służy za miejsce jego tymczasowego przechowania.
Krzyże przydrożne
Na szczególna uwagę zasługują także przydrożne krzyże pozostawione przez byłych mieszkańców. Jednym z nich był do niedawna (2023 r.) umiejscowiony w środku rezerwatu Biała Woda w pobliżu wodospadu. Stary zardzewiały, drewniany krzyż z ledwo widocznym wizerunkiem Chrystusa wyciętego z kawałka blachy i pomalowany. W 2024 r. został poddany renowacji, odmalowaniu i niestety zatracił wiele ze swojego pierwotnego charakteru. Na zachowanym pierwotnym niebieskim tle krzyża były kiedyś namalowane gwiazdy, księżyc i słońce, typowe dla Rusinów z Łemkowszczyzny. Czas i intencja postawienia krzyża nie są znane. Postawić go mieli bracie Kornajowie. W pobliżu stoi drugi krzyż żeliwny tej samej fundacji i o nie rozpoznanej do dziś intencji. Bardzo podobny krzyż znajduje się w pobliżu starej mleczarni w Jaworkach. Został postawiony przez Rusnaków w miejscu zamordowania kowala – Cygana. Formy krzyży spotykanych na Rusi Szlachtowskiej rozprzestrzenione są szeroko na południu na terenach Słowacji a takżew północnej Rumunii – Maramureszu. Inne żeliwne krzyże zachowały się na cmentarzach w Jaworkach i Szlachtowej. Można na nich odczytać jeszcze nazwiska.
Budownictwo
Zwiedzając cztery wsie byłej Rusi Szlachtowskiej warto zwrócić uwagę na jeszcze zachowane gdzieniegdzie stare budynki należące kiedyś do Rusnaków. Budownictwo było bardzo charakterystyczne na tym terenie i różniło się od zabudowań tradycyjnych z obszaru Łemkowszczyzny. Domy Rusnaków z Małych Pienin były niewielkie, bardzo skromne i tworzyły układ: chyża i budynek gospodarczy - szopa, który ulokowany był względem domu w niewielkiej odległości na ogół prostopadle do chyży. Te zaś skierowane były szczytami do drogi, budowane na ogół z drewna jodłowego z charakterystycznymi ozdobami, czyli z półkoszem, niekiedy część szczytowa była cofnięta w stosunku do dachu, gdzie tworzył się niewielki balkonik. Jeszcze wiele takich domów po II wojnie można było zobaczyć w każdej z tych wsi. Wszystkie domy stały na ogół na podmurówkach szczytem do drogi, co jeszcze można dostrzec w zachowanych do współczesności obiektach np. przy głównej ulicy prowadzącej do cerkwi w Jaworkach, albo wzdłuż Czarnej Wody. W niektórych podmurówkach, tam gdzie się dało, umieszczano piwnice z wejściem od strony szczytowej dachu. Ruiny takich piwnic znajdują się np. na Brysztanie w Białej Wodzie, tuż pod przełączą Rozdziela. Tam gdzie piwnic nie udało się bezpośrednio pod domem umiejscowić powstawały za wsią tzw. sypańce, wykonane z kamienia polnego. Po pierwszych latach wysiedleń stanowiły urokliwe obiekty, bo tylko one przetrwały, wzniesione z łamanego kamienia polnego (piaskowca) z charakterystycznym półokrągłym tym sklepieniem, a z czasem porastały trawą i zdziczałymi śliwami niszczejąc. W omawianych wsiach przede wszystkim w Szlachtowej i Jaworkach, a bardzo rzadko w Białej Wodzie i Czarnej Wodzie były znane też zabudowania w formie czworoboku o charakterze obronnym. Zabudowania tworzyły dwa budynki chyża i szopa, które były obwiedzione potężnym, bierwionowym ogrodzeniem do którego prowadziła obszerna brama wjazdowa z małą furtką dla pieszych, nakryta od góry daszkiem gontowym. Zwarte czworoboki przypominały huculskie chaty grażdy, podobne budynki znane były także na Zamagurzu Spiskim np. w Rzepiskach, Ździarze, czy Osturni. Ostatni taki typ gospodarstwa– jak twierdzi Barbara Węglarz z Muzeum Pienińskiego im. J. Szalaya w Szlachtowej - zachował się wiele lat po drugiej wojnie światowej na granicy Jaworek z Białą Wodą. Nie można wykluczyć, że ten bastionowy typ zabudowy nawiązujący do strażniczych powinności Wołochów, to kolejny relikt powołoski dawnej architektury, niestety bezpowrotnie utracony na tym obszarze.
Rezerwaty Przyrody
Na terenie byłej Rusi Szlachtowskiej występuje wiele unikatowych w skali Polski fenomenów przyrodniczych, co zadecydowało o utworzeniu na tym niewielkim obszarze aż czterech rezerwatów przyrody jak: Biała Woda, Wąwóz Homole, Wysokie Skałki, Zaskalskie-Bodnarówka. Walory tego miejsca zostały już opisane wcześniej przez Joannę Wójcik w przewodniku turystyczno-przyrodniczym „Śladami Podkowca” (RDOŚ).
Rezerwat Biała Woda został powołany w celu ochrony krajobrazowego przełomu Biała Woda. Ochronie podlegają zarówno wartości przyrody nieożywionej, jak i ożywionej. Przyciągający uwagę zaraz po wejściu do rezerwatu jest widok na ostre skały wapienne oraz po kilkunastu minutach wędrówki zachęcające do kąpieli - kamieniste koryto potoku z pięknymi kaskadami, które tworzą małe korytka wydrążone w skale, notabene dawne miejsca kąpieli i zabawy rusińskich dzieci. Na murawach rosną unikatowe na skalę Polski wapieniolubne gatunki roślin naskalnych z których największym ewenementem jest relikt polodowcowy - dębik ośmiopłatkowy, którego nazwa pochodzi od kształtu liści podobnych do liści dębu. Jest to jego drugie, oprócz Tatr stanowisko występowania w Polsce. Oprócz niego można podziwiać wiele innych wysokogórskich roślin do których chociażby można zaliczyć również pochodzące ze schyłku okresu ostatniego zlodowacenia wysoko rosnące reliktowe laski sosnowe, które w okresie chłodniejszego klimatu porastały większe połacie terenu, a na skutek ocieplenia klimatycznego zostały zepchnięte w wyższe bardziej wymagające położenia ze względu na silniejszą insolacje, wiatry, urwiska skalne i często płytką warstwę gleby. Warte uwagi są także izolowane skupiska rzadko spotykanego w naturalnej postaci - jałowca pospolitego. Rośnie tutaj wpisany do polskiej czerwonej księgi roślin – dwulistnik muszy oraz subendemity karpackie jak: tojad mołdawski, macierzanka karpacka. Fenomenem geologicznym jest znajdująca się na skręcie w lewo od wylotu Rezerwatu – skałka bazaltowa (pomnik przyrody nieożywionej). Stanowi ona pozostałość wylewów bazaltów w wieku ok. 140 mln lat, które tworzyły się na dnie tworzącego się wówczas młodego basenu magurskiego.
Rezerwat Wąwóz Homole – był to naturalny, zamknięty dookoła stromymi skałami obszar wykorzystywany przez Rusinów do wypasu owiec. Wcześniej już w XV w. ten teren był penetrowany przez poszukiwaczy skarbów. Fenomenem przyrodniczym tego zalesionego po wysiedleniach miejsca, są zespoły okazałych ścian skalnych wznoszących się na wysokość 120 m nad jarem potoku Kamionka. Skały tworzą mało nachylone utwory jurajskie zbudowane z szarych wapieni krynoidowych uformowanych ze szczątków liliowców (crinoidea, z gr. krinon oznacza lilia + eidos - kształt), czyli koralowców należących do typu szkarłupni, które całymi połaciami wyścielały dno płytkich mórz. Wyżej leżą czerwone wapienie bulaste złożone ze szczątków amonitów żyjących w znacznie głębszym morzu. Koryto potoku zasypane jest wielkimi głazami pochodzącymi z obrywów skalnych zboczy doliny, na których tworzą się malownicze kaskady z wodospadami. Można podziwiać także murawy naskalne z rzadkimi gatunkami wapieniolubnych i ciepłolubnych roślin wysokogórskich. Jedną z nich jest skalnica gronkowa spotykana poza Pieninami jeszcze tylko w Tatrach, na Babiej Górze i na Podhalu, gdzie schodzi z gór wzdłuż dolin rzek. Z innych roślin, które rosną jeszcze tylko w Tatrach są stokrotnice górskie, warzuszki skalne występujące w górach Środkowej i Południowej Europy. W miejscach odsłoniętych i nasłonecznionych rośną jałowce pospolite oraz będące przyrodniczą dumą Pienin storczyki i pszonaki pienińskie. Mieszkają tu również Podkowce małe oraz największe dzienne motyle Polski – Niepylaki apollo, które mają tutaj oraz na obszarze Pienin Właściwych swoje jedyne miejsca rozmieszczenia w naszym kraju. Osobliwością i unikatem w skali Karpat jest znajdująca się nad Dubantowską polaną Czajakowa Skała, będącym jedynym w Pieninach przykładem górnokredowego fałdu obalonego, dokumentującego proces deformacji tektonicznych.
Rezerwat Wysokie Skałki – obejmuje szczytową partie najwyższego szczytu Pienin – Wysokiej (1050 m n.p. m.) na którą składa się położony na północnym skłonie jedyny zachowany w Pieninach fragment naturalnego górnoreglowego boru świerkowego.
Rezerwat Zaskalskie – Bodnarówka – objęty jest ochroną ścisłą i z tego powodu nie jest udostępniony do zwiedzania. Obejmuje ochroną lasy liściaste i zespoły roślinności, które porastają odsłonięcia fliszu karpackiego oraz izolowane skałki wapienne (Dziobakowe Skały).
Współczesne centrum pasterstwa na Podtatrzu
Współcześnie Ruś Szlachtowska to konglomerat wielu lokalnych kultur górali pochodzących na terenie Szlachtowej głownie ze Szczawnicy i Krościenka nad Dunajcem, a w Jaworkach i Czarnej Wodzie z Ochotnicy, Obidzy, Łącka i Podhala, którym przydzielono na tym obszarze domy opuszczone wcześniej przymusowo przez Rusnaków. 87-letni były mieszkaniec górnego końca Białej Wody (osiedle Konowały na Wyżnim Końcu) tak wspomina ten tragiczny dla tego regionu dzień wysiedleń: Przychodziło wojsko, zabierali z domu, dali 20 minut czasu, żeby wziąć coś, co jest potrzebne, bo jedziemy na Zachód. I można było wziąć tylko jedną krowę. A resztę wszystko zostawić. We wsi zostało może 15, 17 rodzin. Wszystko wywieźli na Zachód, po całym Dolnym Śląsku rozrzucili ludzi. Ludzie ze swojej ojcowizny zostali wysiedleni na siłę. A tam najczęściej to były takie po niemieckie większe gospodarstwa.
W latach 1949–1950 na porusińskich polanach wybudowano cztery wielkie „wzorowe” bacówki w stylu podhalańskim, w Białej Wodzie powstał Punkt Badawczy Pastwisk Górskich PAN, a w Jaworkach mleczarnia Na łąkach Małych Pienin, szczególnie w rejonie Białej Wody funkcjonuje przeniesione tu celowo już w 1947 r. z regionu Podhala szałaśnictwo połączone z sezonowymi wędrówkami pasterskimi (tzw. Wielkie Redyki) oraz wypasem na okolicznych polanach włącznie z wyrobem sera podpuszczkowego i innych produktów (bundz, żentyca). Jest to obszar wyjątkowy, bo położony w miejscu krzyżowania się różnych sezonowych wiosenno-jesiennych szlaków pasterskich z Beskidu Niskiego i Bieszczadów na Podhale. Wiele bacówek, które znajdują się w Małych Pieninach jest dziś prowadzonych przez baców z Nowego Targu i bliższych okolic: z Grywałdu i Szczawnicy.
Ruś Szlachtowska podobnie jak większość, bo aż 70% z osadzonych na prawie wołoskim miejscowości Karpat polskich leżących na terenie wschodniej Małopolski i całego województwa podkarpackiego nie istnieje już w skutek komunistycznych czystek etnicznych przeprowadzonych w latach 1946-1950. Bezpowrotnemu zanikowi uległ wielowiekowy dorobek zwłaszcza dziedzictwa niematerialnego, który zapewne musiał być skarbnicą wielu unikatowych reliktów powołoskich zwłaszcza w sferze dawnych wierzeń i kultury muzycznej. Zatarciu uległ także materialny dorobek kulturowy wielu pokoleń zmagających się z trudnymi warunkami górskiego gospodarowania wyrażony m.in. w architekturze i krajobrazie górskim. Największą stratą na której najbardziej ucierpiała kultura duchowa jest przerwanie pokoleniowego przekazu tradycji tej kultury. W ratowaniu tego dziedzictwa pomogły niedawno realizowane z inicjatywy Justyny Cząstki-Kłapyty projekty „Muzyka bez granic”(Fundacja Dobra Wola) oraz film „Biała Woda – zapomniana wieś” (projekt ze środków Stowarzyszenia ProCarpathia). Ocalałe dzięki tym projektom resztki dziedzictwa muzycznego stara się jeszcze odtwarzać promująca rodzime dziedzictwo Agnieszka Stopka z Czarnej Wody oraz jej ciocia Irena Stopa pamiętająca jeszcze dawne spywanki i opowieści z tego wyjątkowego zakątka Karpat.
Rekomendowane trasy górskie w okolicy:
- Grzbietem Małych Pienin: Szlachtowa – polana Cyrhle (dawny styk terenów wypasowych Rusinów i górali szczawnickich, granica państwa) dotąd szlak żółty, dalej szlak niebieski: Wysoki Wierch (gospodarstwo pasterskie, rozległe łąki i pastwiska, jedna z najlepszych panoram Rusi Szlachtowskiej i jej górskiego otoczenia) – Durbaszka (schronisko harcerskie, jedyny zachowany z czterech budynków dawnych powojennych wzorowych owczarni) – Wysoka (1050 m n.p.m., najwyższy szczyt Pienin i całego Pienińskiego Pasa Skałkowego, szczyt w Koronie Gór Polski i Słowacji, rozległy widok szczególnie na słowacką część Spisza), dalej zejście szlakiem zielonym przez Połoninę Kiczera – baza namiotowa (Towarzystwa Beskidzkiego z siedzibą w Łodzi i Studenckiego Koła Przewodników Beskidzkich w Łodzi) – Wąwóz Homole – Jaworki. Trasa na około: 6 godzin marszu.
- Pętla przez Wąwóz Homole: Jaworki – Wąwóz Homole – polana Bukowinki (szałas z wyrobami owczymi) – Jaworki – Trasa na 2 godziny marszu.
- Biała Woda i wschodnia część Małych Pienin
Trasa: Jaworki – dolina Białej Wody, gdzie po drodze można odwiedzić szałasy z możliwością zakupienia owczych produktów (bundz, żentyca, oscypki) – przełącz Rozdziela (granica między Pieninami a Beskidem Sądeckim, granica pastwa) szlak żółty, dalej niebieski – Wierchliczka (ruiny „wzorowej” bacówki) – Watrisko – przełęcz pod Wysoką, dalej szlakiem zielonym - ruiny „wzorowej” bacówki baza namiotowa SKPB Łódź – Wąwóz Homole – Jaworki. Trasa na około 6 godzin marszu.
- Schronisko pod Durbaszką – Jaworki – schronisko pod Durbaszką (bez szlaku drogą dojazdową pod schronisko). Trasa dogodna dla osób wędrujących z małymi dziećmi (mocnym wózkiem). Trasa tam i z powrotem na około 1. 30 minut marszu.
- Na Wielki Rogacz, Radziejową i Prehybę w Beskidzie Sądeckim
Trasa: Jaworki - rezerwat Biała Woda (obok skałki bazaltowej) - polany Ruskiego Wierchu – Przełęcz Gromadzka Obidza (dotąd szlak czerwony, dalej niebieski na Wielki Rogacz, rozległa panorama na południe i zachód), dalej Głównym Szlakiem Beskidzkim (kolor czerwony) na najwyższy szczyt Beskidu Sądeckiego i Rusi Szlachtowskiej – Wielką Radziejową 1262 m n.p.m. (szczyt w Koronie Gór Polski, wieża widokowa, rozległa panorama) - Złomisty Wierch - Prehyba (schronisko PTTK) - zejście czarnym szlakiem narciarskim do Szlachtowej przez rozległe polany wypasowe z widokami w stronę Tar i Pienin. Trasa na około 10 godzin marszu.
Opracowanie:
- dr hab. Piotr Kłapyta - Wydział Geografii i Geologii, Uniwersytet Jagielloński w Krakowie, Instytut Geografii i Gospodarki Przestrzennej,
- dr Justyna Cząstka-Kłapyta - wykładowca, Instytut Geografii i Gospodarki Przestrzennej UJ.
Projekt zrealizowano przy wsparciu finansowym Województwa Małopolskiego