Wielkanoc na wołoskim szlaku
Na wołoskim szlaku znów pojawią się owce. Jak co roku od św. Jerzego do św. Michała i bardziej na południu do św. Dymitra
Kierdel owiec został przyprowadzony sprzed Domu Podhalańskiego na plac przed Sanktuarium Matki Bożej Ludźmierskiej.
Celebrans poświęcił wodę zaczerpniętą ze studzienki przy bazylice. Procesja liturgiczna przekroczyła progi świątyni. Ks. kustosz Jerzy Filek powitał wszystkich, podkreślając szczególnie piękny czas: Zmartwychwstania Pańskiego - zwycięstwa życia nad śmiercią, czas wiosny - życia budzącego się na nowo, a dziś ukoronowanie - Święto Miłosierdzia, gdy Pan Bóg pochyla się nad człowiekiem, aby go podźwignąć, uszlachetnić. Bacowie i juhasi już ciągną w góry, na hale, na pastwiska i aby to wszystko po Bożemu się działo, to najpierw przychodzą pokłonić się Gaździnie Podhala, bo bez błogosławieństwa Matki żaden prawdziwy góral nie będzie się wybierał ani w dłuższą drogę, ani na hale. Tutaj przed uśmiechniętym obliczem Matki Bożej Ludźmierskiej - Jej i św. Wojciechowi pragniemy polecać szczęśliwy wypas.
Eucharystii przewodniczył ks. kan. Józef Bednarczyk, proboszcz z par. św. Bartłomieja w Niedzicy. W koncelebrze był ks. kan. Czesław Banaszkiewcz z par. św. Stanisława Kostki na Żoliborzu w Warszawie, który współpracował niegdyś i przyjaźnił się z bł. ks. Jerzym Popiełuszką. Ks. Józef w kazaniu najpierw nawiązał do Święta Miłosierdzia a następnie uwagę skierował na obecność baców i juhasów w świątyni. Po zakończonej Eucharystii bacowie otrzymali do swoich bacówek poświęconą wodę, by pokropić hale, sajtę zapaloną od ognia w Wigilię Paschalną, by nią zapalić pierwszą watrę, kalendarz Podhalański, by pamiętać o Bożych sprawach i książeczkę o Bożym Miłosierdziu, bo dziś właśnie Ono ich posyła. Potem procesja wyszła na pole, gdzie w kosorze czekał na święconą wodę kierdel owiec - na święconą, bo wody z nieba cały dzień nie brakowało.
Obecni na uroczystości mogli skosztować góralskich produktów a bacowie spotkać się wspólnie przed redykiem.